Przyjechał Malczewski ze Lwowa!
I bardzo dobrze, bo kraj ogarnięty wojną to nie jest dobre miejsce dla dzieł sztuki. Znalazł schronienie w Poznaniu, jest eksponowany na wystawie „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”. To malutka ekspozycja: 34 dzieła. Jedynym kontekstem tej wystawy jest wojna. Prace są tu, bo nie mogą być tam. Tymczasowość mają podkreślać elementy ekspozycji takie, jak skrzynie, styropiany, oraz umieszczenie jednego z autoportretów artysty wewnątrz skrzyni, na płask, jakby dopiero czekał na swoje miejsce na ścianie.

Ciekawe?
Dla mnie: raczej nie. Może dlatego, że jestem z Łodzi i „Polentransport” Josepha Beyusa z 1981 roku znam od czasu, kiedy zaczęłam interesować się sztuką. Położenie akcentu na sam akt przewożenia, transportu, eksponowanie skrzyń nie jest dla mnie niczym nowym i oryginalnym. Zwłaszcza, że o ile w przypadku przywożenia archiwum Beyusa do Muzeum Sztuki w Łodzi akcja odnosiła się do początków kolekcji, budowała symboliczną więź z miejscem docelowym. Tutaj jednym kontekstem jest wojna. Nie ma miejsca docelowego. Jest czasowe miejsce pobytu. Nie ma żadnego dialogu z eksponowanymi o dosłownie kilkadziesiąt kroków dalej dziełami Malczewskiego z kolekcji Edwarda Raczyńskiego. A przecież – mógłby zaistnieć. Sposób prezentacji dzieł nie sprzyja oglądaniu ich w kontekście szerokiej twórczości Malczewskiego. Prace ze Lwowa są izolowane tak wyraźnie, że wystawa jest bardziej o wojnie niż o Malczewskim. Nie podoba mi się ten koncept. Za bardzo wielbię Malczewskiego, by łatwo przełknąć to, że jego twórczość staje się środkiem do celu.

Gdybym miała szukać podobnych koncepcji kuratorskich, wskazałabym wystawę „Powroty.Wszystkie arrasy króla”, gdzie wątek wojenny był nieproporcjonalnie mocno akcentowany. Został jednak zrealizowany pomysłowo i potraktowany wyczerpująco, czego niestety w przypadku „Idę w świat” zabrakło.
Koncept wystawienniczy oparty na ścisłej izolacji dzieł lwowskich pewnie lepiej by się sprawdził, gdyby przyjechały prawdziwe perły: dzieła, które wbijają widza w podłogę i nie pozwalają odwrócić wzroku. Tymczasem prezentowane są w dużej mierze szkice i dzieła niedokończone – te marginesy twórczości, które tak wiele mówią o procesie twórczym, o drogach dojścia i ślepych zaułkach. Oglądanie takich prac bez kontekstu dzieł gotowych, czy innych prób zmierzenia się z tym samym tematem jest w pewnym sensie jałowe.
Budowanie sieci pokrewieństw utworów zostało zarezerwowane dla specjalistów mających w pamięci i na wyrywki ouvre artysty, wiedzących gdzie szukać których prac: czy w gmachu głównym, w Rogalinie, czy może w Warszawie, Krakowie, Radomiu... Żałuję, bo zabawy polegające na wynajdywaniu podobnych wątków i ujęć należą do niezwykle satysfakcjonujących i prowokujących do dyskusji niezależnie od poziomu przygotowania odbiorcy.
Czy warto iść? Na pewno. Radzę jednak nie obiecywać sobie zbyt wiele.
Wystawa: "Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z kolekcji Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego"
Kurator: Paweł Napierała
Aranżacja: Wojciech Luchowski
Muzeum Narodowe w Poznaniu
Wystawa czynna do 1 października 2023
